8 (4) klasa


W sklepie. Zakupy 
📚📖 Słownictwo na temat SKLEP 📋📝📒

sklep
rodzaje sklepów
sklep duży
sklep mały
dom towarowy
supermarket
perfumeria
sklep z artykułami gospodarstwa domowego
sklep specjalistyczny
sklep z damską odzieżą
sklep z męską odzieżą
sklep z dziecięcą odzieżą
sklep z zabawkami dziecięcymi
___________________
sklep sportowy
sklep zoologiczny
apteka
księgarnia
sklep jubilerski
antykwariat
cukiernia
sklep spożywczy
sklep mięsny
sklep rybny
sklep meblowy
sklep z pamiątkami
komis
___________________
sklep z nabiałem
sklep owocowo-warzywny (warzywniak)
piekarnia
___________________
kolejka
dział
czas pracy sklepu
sklep jest otwarty
sklep jest otwierany
sklep jest zamknięty
sklep jest zamykany
otwierać
zamykać
pracować całodobowo
ten sklep pracuje całodobowo (jest otwarty całodobowo)
___________________
sklep jest otwarty od ... do ....
sklep jest otwarty od dziesiątej do piątej
pracujący w sklepie
sprzedawca
sprzedawczyni
sprzedawać
kupujący
iść do sklepu
iść na zakupy
zakupy
kupić
on musi kupić
kupować
płacić
nie stać mnie
chodzić po sklepach
wystawa
___________________
Do jakich sklepów najczęściej chodzisz?
ile to kosztuje?
ile płacę?
to kosztuje drogo
to kosztuje tanio









 Janusz Korczak

Szkoła (fragmenty)
O szkole dużo książek drukują, ale tylko dla dorosłych; wcale nie pisze się o szkole dla uczniów. To bardzo dziwne. Przecież uczeń tyle godzin spędza w szkole, tak wiele o niej myśli, tyle znajduje w niej radości i smutków. [...]
Jeżeli rozmawia się szczerze z uczniem, zawsze słyszy się skargę na trudny przedmiot, na dokuczliwego kolegę, surowego nauczyciela, że dużo zadają, że dużo różnych trosk, a mało rozrywek. A jeśli się zapytać, czy woli siedzieć w domu – mówi:
– Wolę szkołę.
Cieszy się, że nauczyciel nie przyszedł, że wcześnie puścili do domu, lubi święta; ale chce być uczniem. [...]
Więc dlaczego? Dlaczego szkoła przyjemna i potrzebna?
W domu myślą i zajmują się różnymi sprawami, w domu pokoje i sprzęty są dla wszystkich; szkoła myśli tylko o uczniu: każda sala, każda ławka, każdy kącik jest właśnie dla ucznia. Cały czas szkolny nauczyciela dla ucznia. Nie słyszy się tu przykrego:
– Nie mam czasu. Nie wiem. Daj mi spokój. Nie zawracaj głowy. Jesteś za mały.
Po drugie, szkoła porządkuje dzień: wie się, co będzie, dokąd iść, co robić. Ma się plan: każda godzina na coś przeznaczona. Nie nudzi się, nawet śpieszyć się trzeba.
To prawda, że czasem nie chce się wyjść z ciepłego łóżka albo gdy deszcz pada, niechętnie wychodzi się na ulicę. Ale zegar nawołuje do pośpiechu, i nie ma czasu namyślać się, co przyjemne, co się woli, co się czuje.
Jeden prędko się ubiera, wszystko w ogóle lubi prędko; drugi włoży pończochę i odpoczywa, zasznuruje trzewik i się zamyśli. Jeden leniwie chodziłby pół dnia nie ubrany, drugi wyskoczyłby z łóżka od razu – no, a co robić później?
Chwyta książki, często nie wie nawet, jaka pogoda. Jeśli deszcz, idzie prędzej; a w szkole już sucho i ciepło. Przyjemnie wytrzeć nogi, zrzucić mokre palto i czapkę. I zaraz koledzy. Już nawet na ulicy spotyka się kolegę. Nawet ulica wygląda bardziej swojsko, bo dorosłych nie więcej niż uczniów, i ci dorośli jakby znajomi.
Jak i z kim można się poznać bez szkoły? – Przyjdzie kuzynka albo sąsiad, ale nie bardzo często i może nie w tym samym wieku, i może nie bardzo nawet miły. W szkole można wybrać prawdziwego kolegę.
Są tacy, którzy długo wybierają, inni mniej znają całą klasę, ale zbliżają się do jednego, kto siedzi na tej samej ławce, albo mieszkają niedaleko i spotykają się częściej. Są tacy, którzy często zmieniają kolegów, i tacy, co bardzo długo się przyjaźnią. Są tacy, którzy lubią mieć kogoś jednego, i tacy, którzy z wszystkimi żyją dobrze, ani lubią specjalnie, ani nie lubią.
Gdy się idzie do szkoły, nie wiadomo, co powie kolega ciekawego przed dzwonkiem, i który właśnie. Od wczoraj każdy coś innego widział i słyszał. A rozmowa może właśnie ciekawa, że zaraz przerwie ją dzwonek. Jakoś prędzej i łatwiej płyną myśli, bo każdy chce zdążyć, zanim wejdzie nauczyciel.
Czasem się nie zdąży, więc dokończy się podczas przerwy. Tymczasem można pomyśleć na lekcji, o czym się mówiło.
Wchodzi nauczyciel. Niby się wie, jaka pierwsza lekcja, ale zawsze czekają niespodzianki, dokładnie nie wiadomo, co będzie akurat dzisiaj. Czasem przedmiot nie bardzo ciekawy, a właśnie dziś było przyjemnie.
Czy nauczyciel wywoła do tablicy, czy będzie w dobrym, czy złym humorze, czy pochwali, czy zgani; czy gniewać się będzie na wszystkich, czy na jednego, i na kogo? Kto będzie odpowiadał; czy umie, czy nie? Jeśli odpowiada dobry uczeń, przyjemnie posłuchać, czasem ciekawiej nawet, gdy leniuch albo łobuz wywołany; może powie coś śmiesznego. Zaraz w klasie gwar: wesoło się wszystkim robi.
Raz uważa się więcej, raz mniej. Ale nikt nie przeszkadza myśleć, i budzi się w głowie wspomnienie, pytanie, jakiś pomysł wypłynie. Czasem nawet przyjemnie siedzieć sobie cicho i nie myśleć o niczym.
I dzwonek – i tak co godzina. Raz wcześniej, raz później kończy się szkoła. Dziś był dzień trudniejszy, za to na jutro mniej zadano, albo jutro będzie inny przedmiot, albo nauczyciel, którego się lubi.
Ważne, że się wie, co będzie, ale niezupełnie: coś może być troszkę inaczej. I kończy się jeden dzień roboczy, zbliża się dzień odpoczynku.
Myśli się, co robić, dokąd pójść w święto, żeby się nie nudziło. Liczy się, ile tygodni pozostało do dwutygodniowej przerwy zimowej, do Świąt Wielkanocnych, do dwumiesięcznych wakacji, z czego się trzeba poprawić.
Zawsze się coś powtarza, coś – nowe, jedno się oddala, drugie zbliża. Jednego się oczekuje z niepokojem, drugiego z radością. Przykrą niespodziankę równoważy inna – miła. Nadzieje i zwycięstwa, zawody i porażki.
Szkoła – dom. Dom – szkoła. Raz biegnie się pośpiesznie do domu na obiad, raz idzie dłuższą drogą, odprowadzając kolegę, zobaczy coś ciekawego na ulicy, wstąpi się kupić. [...]
Zauważyłem, że na szkołę skarżą się ci, którym w domu jest dobrze, którym dom dużo daje różnych rozrywek; albo tacy, od których rodzice żądają, żeby się dobrze uczyli, chociaż nie są zdolni i nauka z trudem im przychodzi.
Nie zawsze winien ojciec, że mało zarabia, nie zawsze winien uczeń, że nie ma dobrych stopni. Mówią często:
– Gdybyś chciał.
Chce nieborak, ale nie może podołać.
– Zdolny, ale leniwy.
Może do jednego zdolny, do drugiego nie. Jeden dobrze pisze wypracowania, a nie może rozwiązać zadania. Jeden nieśmiały gorzej zawsze odpowiada, drugi nie umie prędko myśleć, trzeci nie ma pamięci. Jeden ma silną wolę, drugi łatwo się zniechęca.
Jeżeli się słyszy, że szkoła trudna, nudna, surowa, niesprawiedliwa, to, że nic nie może być doskonałe. I tak, i tak, i to, i to. Radość, wesołość, dobro; ale i żal, i gniew, i bunt.
Przyjemnie dostać zegarek albo rower, ale będzie i zmartwienie, gdy się zepsuje. Przyjemnie mieć dobrego kolegę, ale będzie i sprzeczka, i tęsknota, gdy kolega zachoruje.
Może i troski szkoły są ciekawe, a niepowodzenia i trudności budzą myśl. Cymbał, kto chce, żeby zawsze wszystko łatwo.

Po przeczytaniu...

  •  Przeczytaj te fragmenty tekstu, których treść jest według ciebie prawdziwa i zgodna z twoimi doświadczyniami szkolnymi
  • Jak rozumiesz ostatnie zdanie tekstu? Jak myślisz, kto to jest „cymbal”? Jaki synonim można dopasować: mądrzec czy głupiec?
  • Wypowiedz się (pisemnie lub usnie), co najbardziej lubisz, a czego nie lubisz w szkole.

Jan Brzechwa

Nowy rok szkolny



Być starszym – to marzenie dzieci,

A przecież czas tak szybko leci,
Mija godzina za godziną,
Nim się spostrzegłeś – rok upłynął!
I nowa bije już godzina,
Nowy rok szkolny się zaczyna,
Już czeka szkoła i koledzy,
I w książkach – zasób nowej wiedzy.
Jakżeż lubiłem w młodych latach
Pod koniec upalnego lata
Do miłej szkoły biec z tornistrem
I łowić wszystko wzrokiem bystrym.
Szkoła! Marzenie najgorętsze!
Gdzie klasa jest? Na którym piętrze?
Gdzie moja ławka? W którym rzędzie?
Kto obok w ławce siedzieć będzie?
Idę przez gwarne korytarze,
Widzę coraz to nowe twarze,
A oto dawny mój kolega,
Już mnie zobaczył, już podbiega,
– Gdzie byłeś w lecie? Zbierasz znaczki?
– Czy masz już swoje miejsce w szatni?
– Patrz, nauczyciel jakiś nowy!
Ach, te okrzyki, te rozmowy...
Ale wybiła już godzina.
Dzwonek! Rok szkolny się zaczyna.
Znów dni popłyną pracowite
Nad książką szkolną, nad zeszytem...
Życzę wam wszystkim na początek
Szkolnego roku samych piątek!
Uczcie się, jak mawiacie, „w dechę”,
I niech z was szkoła ma pociechę!

Po przeczytaniu...

  •        Czy podmiot liryczny wiersza jest uczniem czy tylko przypomina sobie lata szkolne? Wyszukaj w wierszu podtwierdzające słowa.

  •        Czy podmiot liryczny lubi szkołę?

  •        Jak spędzał swój czas w szkole mówiący – leniwo czy pracowicie?

  •     Jakie życzenia przesyła podmiot liryczny? Jak je rozumiesz?




 

Liczebnik




Troszeczki o zdaniu















 

 Fryderyk Chopin



Biografia Fryderyka Chopina
 Fryderyk ChopinFryderyk Franciszek Chopin - kompozytor i pianista polski, urodzony 1 marca 1810 (według oświadczeń samego artysty i jego rodziny) lub 22 lutego (według metryki chrztu, sporządzonej kilka tygodni po urodzeniu) we wsi Żelazowa Wola koło Sochaczewa, na Mazowszu, w ówczesnym Księstwie Warszawskim. Dwór w Żelazowej Woli stanowił posiadłość hrabiów Skarbków. Ojciec kompozytora Mikołaj (Nicolas) Chopin, spolonizowany Francuz, był tam zatrudniony jako nauczyciel i wychowawca dzieci. Urodzony w 1771 roku w Marainville (Lotaryngia, Francja) już w dzieciństwie związał się z polskimi rodzinami: hrabiego Michała Paca i administratora jego majątku Jana Adama Weydlicha. W wieku 16 lat przyjechał z nimi do Polski i osiadł tu na stałe. Do Francji już nie powrócił i żadnych kontaktów z francuską rodziną nie utrzymywał. Swoje dzieci wychował na Polaków. 

W 1806 roku Mikołaj Chopin poślubił Teklę Justynę Krzyżanowską, zarządzającą gospodarstwem Skarbków w Żelazowej Woli. Z czwórki ich dzieci (trzy córki: Ludwika, Izabela, Emilia i jeden syn) Fryderyk był drugi z kolei. Kilka miesięcy po narodzinach Fryderyka cała rodzina przeniosła się do Warszawy, gdzie Mikołaj Chopin otrzymał posadę wykładowcy języka i literatury francuskiej w Liceum Warszawskim. Prócz tego prowadził pensjonat dla synów ziemiańskich spoza Warszawy.

Muzyczny talent Fryderyka objawił się niezwykle wcześnie, porównywano go z dziecięcym geniuszem Mozarta. Mając 7 lat był już autorem dwóch polonezów (g-moll i B-dur). Pierwszy z nich wydano od razu drukiem w sztycharni nut księdza Cybulskiego. O cudownym dziecku pisały warszawskie gazety, "mały Chopinek" był ozdobą i atrakcją przyjęć w arystokratycznych salonach stolicy. Wcześnie też zaczął występować publicznie na koncertach dobroczynnych. Pierwszych profesjonalnych lekcji gry na fortepianie udzielał mu Wojciech Żywny (ur. 1756 w Czechach). Lekcje te trwały od 1816 do 1822 roku, do momentu, w którym Żywny nie był już w stanie niczego więcej nauczyć bieglejszego od siebie ucznia. Dalej nad rozwojem talentu Fryderyka czuwał być może Wilhem Wacław Würfel (ur. 1791 w Czechach), pierwszorzędny pianista i profesor konserwatorium, który miał udzielać mu cennych choć nieregularnych porad w zakresie gry na fortepianie i organach. 

W latach 1823-26 Fryderyk pobierał naukę w Liceum Warszawskim, gdzie jego ojciec był profesorem. Letnie wakacje spędzał w wiejskich majątkach kolegów szkolnych w różnych rejonach kraju, m. in. dwukrotnie w Szafarni na Kujawach, gdzie zdradził szczególne zainteresowanie folklorem. Słuchał, notował teksty piosenek ludowych, uczestniczył w obrzędach (weselach, dożynkach), tańczył i grał na basetli z muzykantami wiejskimi, z czego zdawał szczegółowe relacje w listach. Polski (nizinny) folklor muzyczny w jego autentycznej, surowej postaci, z jego specyficzną tonalnością, bogactwem rytmów i tanecznym wigorem, poznał doskonale i czerpał z niego - pisząc w 1825 roku swoje pierwsze mazurki, a później następne. Nie zapomniał go do końca życia. 

Jesienią 1826 roku został studentem wydziału "teorii muzyki, jenerałbasu i kompozycji" warszawskiej Szkoły Głównej Muzyki (stanowiącej część Konserwatorium, a równocześnie związanej z Uniwersytetem Warszawskim), kierowanej przez Józefa Elsnera (ur. 1769 na Śląsku). W klasie fortepianu nie studiował. Elsner, zdając sobie sprawę z wyjątkowego talentu Chopina, pozwolił mu zgodnie z jego naturą i temperamentem koncentrować się na muzyce fortepianowej, był jednak nieugięty w sprawach dotyczących przedmiotów teoretycznych, zwłaszcza kontrapunktu. Chopin, obdarzony z natury wspaniałą inwencją melodyczną, łatwością swobodnego improwizowania, skłonnością do błyskotliwych efektów i pięknie brzmiących harmonii, wyrobił sobie w szkole Elsnera solidny warsztat, dyscyplinę i precyzję konstrukcji, odpowiedzialność za sens i logikę każdej nuty. W czasie studiów powstały pierwsze szeroko rozbudowane dzieła: Sonata c-moll, Wariacje op. 2 na temat z Don Juana Mozarta, Rondo à la Krakowiak, Fantazja op. 13 na tematy polskie (trzy ostatnie na fortepian z orkiestrą) oraz Trio g-moll na skrzypce, wiolonczelę i fortepian. Naukę w Szkole Głównej Muzyki Chopin ukończył w 1829 roku, a Elsner w raporcie po trzecim roku nauki zapisał: "Trzecioletni Szopen Fryderyk - szczególna zdatność, geniusz muzyczny". 

Po zakończeniu nauki Fryderyk planował dłuższy pobyt za granicą dla poznania życia muzycznego Europy i zdobycia sławy. Dotąd nie opuszczał Polski z wyjątkiem dwóch krótkich wyjazdów do Prus. W 1826 roku spędził wakacje w Bad Reinertz (dzisiejsze Duszniki-Zdrój) na Dolnym Śląsku, a w dwa lata później towarzyszył prof. Feliksowi Jarockiemu, przyjacielowi ojca, zaproszonemu na zjazd przyrodników, w podróży do Berlina, gdzie - nikomu nie znany - poprzestał tylko na prywatnej obserwacji życia muzycznego. Teraz miał śmielsze zamiary. Natychmiast po ukończeniu studiów, w lipcu 1829 roku udał się w towarzystwie znajomych na krótką wycieczkę do Wiednia. Dzięki Würflowi, który wprowadził go w towarzystwo muzyków, Chopin wystąpił dwukrotnie w Kärtnerthortheater, grając z orkiestrą Wariacje op. 2 na temat Mozarta i Rondo a la Krakowiak op. 14. Odniósł fenomenalny sukces u publiczności. Krytyka, jakkolwiek ganiła jego grę za małą siłę dźwięku, kompozycje również oceniła bardzo wysoko. W ślad za tym wydawca wiedeński Tobias Haslinger opublikował Wariacje na temat Mozarta (1830). Było to pierwsze wydanie utworu Chopina za granicą (dotąd publikował swoje utwory w Warszawie).

 Po powrocie do Warszawy Chopin, wolny już od szkolnych obowiązków, z tym większą pasją zajął się komponowaniem, pisząc m. in. dwa Koncerty fortepianowe z orkiestrą: f-moll i e-moll. W inspiracji Koncertu f-moll niemałą rolę odegrało uczucie kompozytora do Konstancji Gładkowskiej - studentki Konserwatorium w klasie śpiewu. W okresie tym powstał także pierwszy nokturn i pierwsze etiudy, walce, mazurki, pieśni do słów Stefana Witwickiego. W ostatnich miesiącach przed planowanym dłuższym wyjazdem Chopin dał szereg publicznych występów, głównie w Teatrze Narodowym, gdzie odbyły się prawykonania obu koncertów. Celem wyjazdu miał być początkowo Berlin, dokąd zapraszał artystę książę Antoni Radziwiłł (namiestnik króla pruskiego, zarządzający Wielkim Księstwem Poznańskim), który zachwycał się talentem Fryderyka od dawna, a jesienią 1829 gościł go u siebie w Antoninie. Jednak Chopin wybrał w końcu Wiedeń, by potwierdzić odniesiony tam sukces i utrwalić swą pozycję. 11 października 1830 roku odbył się w Teatrze Narodowym uroczysty pożegnalny koncert, na którym Chopin wykonał Koncert e-moll, śpiewała również Konstancja Gładkowska. 2 listopada Fryderyk wraz z przyjacielem Tytusem Woyciechowskim wyjechał do Austrii, z zamiarem udania się później do Włoch. 

Niewiele dni po ich przybyciu do Wiednia przyszła wiadomość, że w Warszawie wybuchło powstanie (tzw. listopadowe) przeciwko zależności Królestwa Polskiego od Rosji i obecności na tronie polskim cara. Rozpoczęła się wielomiesięczna wojna polsko-rosyjska. Woyciechowski powrócił do Warszawy, by wstąpić do wojska, Fryderyk zaś uległ perswazjom przyjaciela i pozostał w Wiedniu. W złym stanie ducha, niespokojny o los kraju i najbliższych, przestał myśleć o rozwoju swojej kariery. Tłumaczył to w liście Elsnerowi: "Malfatti na próżno stara się mnie przekonać, że każdy artysta jest kosmopolitą. Choćby i tak było, to jako artysta jestem jeszcze w kolebce, a jako Polak trzeci krzyżyk zacząłem; więc mam nadzieję, że znając mnie za złe mi Pan nie weźmiesz, żem dotychczas o układzie koncertu nie myślał." Do występu doszło dopiero 11 czerwca 1831 w Kärtnerthortheater, gdzie wykonał Koncert e-moll. W Wiedniu spędził Chopin osiem miesięcy. Czasu nie zmarnował. Silne, dramatyczne doświadczenia w sferze uczuć zapłodniły wyobraźnię twórczą kompozytora, przyspieszając - być może - formowanie się nowego, indywidualnego stylu, innego od wczesnego stylu brillant. Powstają dzieła ujawniające nieznaną dotąd siłę i pasję, jak szkic Scherza h-moll, a przede wszystkim potężne, przełomowe w środkach Etiudy z opusu 10. 

Zrezygnowawszy z wyjazdu do Włoch ze względu na toczące się tam walki (przeciw Austrii), Chopin postanowił udać się do Paryża. Po drodze zatrzymał się najpierw w Monachium, gdzie dał koncert (28 VIII), a potem w Stuttgarcie. Tam doszła go tragiczna wiadomość o klęsce powstania i zdobyciu Warszawy przez Rosjan. Zareagował na nią gorączką i rozstrojem nerwów. Ślady ówczesnych przeżyć znajdujemy w jego zapiskach (tzw. dziennik stuttgarcki): "[...]wróg w domu [...] o Boże, jesteś ty! - Jesteś i nie mścisz się! - Czy jeszcze ci nie dość zbrodni moskiewskich - albo - alboś sam Moskal! [...] A ja tu bezczynny, a ja tu z gołymi rękami, czasem tylko stękam, boleję na fortepianie, rozpaczam." 
Jesienią 1831 roku Chopin pojechał do Paryża, gdzie spotkał wielu rodaków. Po narodowej klęsce tysiące uchodźców (uczestnicy walk, politycy, ludzie kultury, m. in. pisarz Julian Ursyn Niemcewicz, poeci romantyczni Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, warszawscy przyjaciele Fryderyka - poeci Stefan Witwicki, Bohdan Zaleski) szukało schronienia przed rosyjskimi okupantami w najbardziej przyjaznym im kraju i mieście. Chopin związał się blisko z tzw. Wielką Emigracją, przyjaźnił się z jej przywódcą, księciem Adamem Czartoryskim. Został członkiem Towarzystwa Literackiego Polskiego, które wspierał finansowo, brał udział w emigracyjnych zebraniach, grał na imprezach dobroczynnych dla ubogich emigrantów, a czasem sam je organizował. Jego pozycja jako artysty urosła w Paryżu bardzo szybko. Dzięki listom polecającym, które przywiózł z Wiednia, trafił od razu do środowiska muzycznego, które przyjęło go bardzo życzliwie. Zawarł liczne przyjaźnie z młodymi muzykami: Lisztem, Hillerem, Berliozem, Franchommem. Później, w roku 1835 w Lipsku poznał również Schumanna, który bardzo wysoko cenił jego dzieła. Wielki pianista Friedrich Kalkbrenner, nazywany królem fortepianu, usłyszawszy grę nieznanego przybysza z Warszawy, zorganizował mu koncert. Odbył się on 26 lutego 1832 roku w sali Pleyela. Chopin odniósł olbrzymi sukces, z dnia na dzień stał się sławnym muzykiem Paryża. Za sukcesem estradowym przyszło zainteresowanie wydawców. Już w lecie 1832 Chopin podpisał kontrakt z czołową paryską firmą wydawniczą Schlesingera. Równocześnie jego utwory ukazywały się w Lipsku (Probst, potem Breitkopf) i w Londynie (Wessel). 

Jednak najważniejszym źródłem dochodów Chopina w Paryżu były lekcje. Stał się wziętym nauczycielem fortepianu wśród polskiej i francuskiej arystokracji. Paryskie salony były też ulubionym miejscem jego występów. Chopin, jako pianista stawiany obok największych artystów swojej epoki, jak Kalkbrenner, Liszt, Thalberg, Herz, w przeciwieństwie do nich nie lubił grać na publicznych estradach. Występował rzadko i niechętnie. Za to w prywatnym, przyjaznym gronie ujawniał największy artyzm, pełnię swych możliwości pianistycznych i ekspresyjnych. 
Osiadłszy w Paryżu, Chopin świadomie wybrał status emigranta. Mimo prośby ojca, nie podporządkował się rozporządzeniu cara (formalnie króla zniewolonej Polski) i nie zgłosił się do ambasady rosyjskiej w celu przedłużenia paszportu. Tym samym, zaliczony w poczet politycznych uchodźców, odciął sobie możliwość legalnego przyjazdu do kraju. Bardzo jednak tęsknił za bliskimi. Broniąc się przed samotnością, zamieszkał razem z rodakiem emigrantem, doktorem Aleksandrem Hoffmanem, a po jego wyjeździe z Paryża - ze swoim dawnym warszawskim przyjacielem, również powstańcem i lekarzem, Janem Matuszyńskim. Z rodzicami mógł się spotkać tylko poza Polską. Gdy w sierpniu 1835 roku rodzice Chopina udali się do Karlsbadu na leczenie, pojechał tam również Fryderyk. Wkrótce potem, będąc w pobliskim Dreźnie, odnowił znajomość z rodziną Wodzińskich. Trzej młodzi Wodzińscy wychowywali się przed laty w pensjonacie Mikołaja Chopina. Ich młodsza siostra Maria była teraz dorastającą panienką, utalentowaną muzycznie i plastycznie. Fryderyk zakochał się w niej, zapragnął ją poślubić i stworzyć na obczyźnie własny dom. Rok później podczas wakacji spędzanych wspólnie z Marią i jej matką w Marienbadzie (obecnie Márianske Lázni w Czechach) a potem w Dreźnie, oświadczył się i został przyjęty pod warunkiem, że będzie dbał o swoje zdrowie. Narzeczeństwo było nieoficjalne, do małżeństwa nie doszło. Rodzice Marii, zaniepokojeni złym stanem zdrowia Fryderyka (w zimie poważnie chorował), a zwłaszcza jego nieregularnym trybem życia, uznali go po roku "próby" za nieodpowiedniego partnera dla córki. Chopin bardzo przeżył zerwanie. Listy od Wodzińskich, związane w mały pakiet opatrzył napisem "Moja biéda". 

By oderwać się od przykrych wspomnień, wyjechał w lipcu 1837 roku z Camille Pleyelem do Londynu. Niedługo potem Chopin związał się ze sławną pisarką francuską George Sand. Starsza od niego o sześć lat autorka śmiałych powieści obyczajowych, rozwódka z dwojgiem dzieci, ofiarowała samotnemu artyście to, czego mu od czasu opuszczenia Warszawy najbardziej brakowało: nadzwyczajną czułość, ciepło, wręcz macierzyńską troskliwość. Zimę 1838/39 kochankowie spędzili na hiszpańskiej wyspie Majorce, w górach, mieszkając w dawnym klasztorze w Valdemosie. Tam wskutek złej pogody Chopin rozchorował się ciężko. Były to symptomy gruźlicy. Przez wiele tygodni był tak słaby, że nie mógł wychodzić z domu, mimo to intensywnie pracował, skomponowawszy szereg arcydzieł: cykl 24 Preludiów, Poloneza c-moll, Balladę F-dur, Scherzo cis-moll. Wiosną 1839, po powrocie z Majorki i rekonwalescencji w Marsylii, jeszcze w stanie wielkiego osłabienia, Chopin zamieszkał w posiadłości George Sand w Nohant, w środkowej Francji. Odtąd do roku 1846 (z wyjątkiem 1840) właśnie tu spędzał długie wakacje, tylko na zimę wracając do Paryża. Był to najszczęśliwszy okres w jego życiu od czasu opuszczenia rodzinnego domu, a w twórczości - najbardziej płodny. W Nohant powstała większość najwybitniejszych i najgłębszych dzieł Chopina. W Paryżu traktowano kompozytora i pisarkę jak małżeństwo, choć nim nie byli. Mieli wspólnych przyjaciół w kręgach artystycznych (m. in. malarz Delacroix, śpiewaczka Viardot), także wśród polskiej emigracji (m. in. Mickiewicz, Grzymała). Przez lata żywili do siebie miłość i przyjaźń, jednak wroga wobec Chopina postawa dorastającego syna George Sand, wywierającego na nią silny wpływ, powodowała coraz poważniejsze konflikty. Definitywne zerwanie nastąpiło w lipcu 1847 roku. 

Ciężkie przeżycia osobiste, a także utrata Nohant (tak ważnego dla jego życia i twórczości) mocno odbiły się na stanie psychicznym i fizycznym Chopina. Niemal przestał komponować: do końca życia napisze już tylko parę miniatur. W kwietniu 1848 roku Fryderyk pod wpływem namów swej uczennicy, Szkotki Jane Stirling wyjechał do Anglii i Szkocji. Miss Stirling wraz z siostrą organizowały mu tam koncerty oraz odwiedziny w coraz to innych miejscowościach i zamkach szkockiej arystokracji. Wyjątkowo intensywny tryb życia, nadmierne eksploatowanie sił przez ustawiczne wędrówki i liczne występy, a przy tym niekorzystny dla płuc klimat - pogorszyły znacznie jego stan zdrowia. 16 listopada 1848 roku, pomimo słabości i gorączki, dał swój ostatni w życiu koncert, grając na rzecz polskich emigrantów w sali Guildhall w Londynie. Kilka dni później powrócił do Paryża. 

Szybko postępująca choroba uniemożliwiła mu udzielanie lekcji. W lecie przyjechała z Warszawy najstarsza siostra Chopina - Ludwika Jędrzejewiczowa, aby zaopiekować się chorym bratem. 17 października 1849 roku Fryderyk Chopin zmarł na gruźlicę płuc w swoim ostatnim paryskim mieszkaniu przy placu Vendôme. Został pochowany na cmentarzu Pére-Lachaise w Paryżu. Zgodnie z ostatnią wolą Chopina, wyjęte po śmierci jego serce siostra przywiozła do Warszawy, gdzie zostało w urnie wmurowane w filar kościoła Św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu. 

Wg: Barbara Smoleńska-Zielińska

1 коментар: